Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

Marta

Marta jest dobrą żoną i matką, odnosi sukcesy zawodowe, ale żyje w związku, w którym nie czuje się spełniona. Czegoś jej brakuje. Tęskni za prawdziwym uczuciem, które uciekło z jej relacji z mężem. Pewnego dnia przewrotny los postanawia zadrwić z jej życia. W Nowy Rok w progu jej mieszkania pojawia się przystojny, bogaty, troskliwy i stanowczy mężczyzna z pasją. Marta musi sama się przekonać czy jest gotowa zacząć układać swoje życie na nowo… (opis z tyłu książki)

Tematyka: miłość; rodzina; rozterki miłosne
Fabuła: przewidująca; trochę nużąca
Brutalne sceny: brak
Sceny erotyczne: typowo erotycznych scen brak
Wulgaryzmy: brak
Ryzyko występowania łez: brak

Jak już możemy przeczytać na okładce książka będzie o kobiecie, która dosyć dużo przeszła. Przeszła również zawód miłosny i właśnie w najgorszym momencie życia pojawia się praktycznie znikąd przystojny Maks. Jak nietrudno się domyśleć, namiesza w życiu głównej bohaterki i to bardzo. Kiedy okazuje się, że Martę zdradza mąż, wyrzuca go z domu i bierze rozwód. Boi się kolejnego związku i boi się, że będzie musiała jeszcze raz przejść przez to cierpienie. Jej rodzina i znajomi też się martwią o nią i uważają, że jeszcze nie czas na nową miłość. Marta jednak ryzykuje i opłaca się jej to.
Książka, którą można przeczytać w jeden dzień. Krótka, dosyć lekka i bardzo kobieca. Co mi w niej najbardziej przeszkadzało? Niestety to, że autorka raz pisała w pierwszej osobie, a raz w trzeciej. To dezorientowało i często się gubiłam. Może to jakiś specjalny zabieg artystyczny, o którym nie mam pojęcia. Jeśli tak, to proszę mi to wytłumaczyć.
Drugą rzeczą, która mi przeszkadzała było to, że akcja toczy się niesamowicie szybko. Wszystko jest napisane bardzo ogólnikowo i nie znamy jakiś większych szczegółów z życia Marty. Chociaż może to i lepiej, bo mogłoby to zanudzić czytelnika. Niemniej jednak chyba byłoby fajniej, gdyby ta książka była trochę dłuższa i była bardziej szczegółowa.
Dodatkowo kiedy w książce dzieją się jakieś tragedie (przypuśćmy wypadek), są one skoncentrowane w jednym momencie, co daje efekt sztuczności i nienaturalności. Jednak możliwe jest to, że autorka chciała pokazać jak brutalna jest rzeczywistość. Jeśli tak, to dobrze, efekt został uzyskany.
Jednak ja tak cały czas opowiadam o tych minusach „Marty”, a może powinnam się skupić na pozytywach. Długo się zastanawiałam po przeczytaniu, długo trawiłam tę książkę. I doszłam do pewnych wniosków. Ta książka pokazuje nam kobietę z zupełnie innej strony. Zauważyliście, że w większości książek, główne bohaterki są przedstawione jako silne i niezależne istoty? Nie dają się złamać i walczą o swoją rodzinę, przyjaciół itd. Tutaj kobieta jest przedstawiona jako człowiek, który nie radzi sobie ze swoim życiem, stara się być silna, ale jej to trochę nie wychodzi i jest świadoma swojej niemocy. Owszem, później zbiera siły za sprawą Maksa, jednak jest to coś innego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Rzeczą, która mnie na początku denerwowała było to, że Marta ma strasznie zmienny humor. W jednej minucie cieszyła się, a w drugiej zaczynała płakać. Wiecie dlaczego mnie to denerwowało? Bo widziałam w niej siebie. :D Jednak po zastanowieniu stwierdziłam, że każda z nas czasem tak miewa i spodobało mi się, że autorka pokazała to w taki sposób.
Nie czytam często literatury kobiecej, więc nie mam jako takiego porównania. Jednak niestety „Marta” niekoniecznie mi się spodobała i chyba oczekiwałam czegoś więcej. Możliwe, że inni odbiorą to inaczej i jestem pewna, że znajdą się miłośniczki (a może nawet i miłośnicy), tego typu literatury.
Pomimo wszystko autorce życzę wielu sukcesów i proszę się nie zrażać i pisać dalej. Dodam też, że jestem trochę ciekawa dalszych losów Marty i Maksa ;)

Ocena Karoliny: 4/10

Karolina

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń