Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

CHŁOPIEC Z ALEPPO, KTÓRY NAMALOWAŁ WOJNĘ

LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
W dzisiejszej listocenzji o książce...
  • wojennej, poruszającej, emocjonalnie barwnej
  • z nielicznymi wulgaryzmami
  • pozbawionej scen erotycznych
  • ze scenami brutalnymi
  • wzruszającej
  • którą koniecznie powinnaś mieć na swojej półce!
  • która wymalowała sobie ocenę 10/10


Droga Parabatajko,
chodź, namaluję Ci wojnę.
Wezmę stary pędzel i poprowadzę Cię nim przez sam środek miasta, kiedyś tak barwnego i pełnego życia, dziś śpiącego pod gruzami. Może pomyślisz, że to okrutne, przecież przyjaciół nie powinno wysyłać się na wojnę, i zgodzę się, bo historia zapisana na tym płótnie jest straszna, ale powinnaś ją poznać. Bo jest jednocześnie delikatna, przepełniona miłością, piękna. Zobaczysz...
Wiem, że lubisz fiolet i może Cię to zdziwi, ale nim namalujemy gniew. Gniew na człowieka, który robi złe rzeczy, gniew na bombę, która zakłóca spokojny sen dziecka, gniew na dzień, w którym szkolne drzwi są zamknięte, bo wybuchła wojna.
Niebieski zawsze był nadzieją, lecz dziś ocieka także smutkiem. Smutkiem tego, który wraca do domu złamany, okaleczony, zmieniony. Ale żywy.
Ja lubię szarość. Przywdziewam ją bez wstydu, choć na tym obrazie szary jest obłędem. Lecz sama przyznasz, że ciężko zachować normalność, gdy wokół tyle czerwonych kałuż...
A co pokryć bielą?  Biel zostawmy na płaszcz dla śmierci. Niech zakłada go, gdy przychodzi po tych, których kochamy najmocniej. Byśmy nie mieli złudzeń.
Wojna to dziwny, nieproszony gość. Czasem wyłamuje drzwi i stojąc na progu wzywa do broni. Jedni protestują w domach, inni na ulicach, lecz kiedy ona mówi: Walcz, muszą opuścić bezpieczne kryjówki i walczyć, każdy na swój sposób.

"Przez miasto płynie rzeka tajemniczego atramentu.
Niewiele słychać, tylko szepty wieśniaków
i ich szlochy.
Ulice resztkami cementu wypowiadają
imiona zmarłych towarzyszy
a drzewa wołają ulubionych pasterzy.
W ciszy przestajemy słuchać natury."

W czasie wojny ludzie znikają.
Wychodzą z domu i nie wracają.
Czasem wracają. Przykryci prześcieradłem.
Czasem wracają i przynoszą pamiątki. Osiem kul w ciele.
Czasem wracają, ale nie pamiętają, gdzie zgubili ręce.
Czasem nie pamiętają, gdzie zgubili samych siebie.
Wezmę pędzel i namaluję Ci też spacer. Spacer w środku wojny.
Może być o poranku, może być w południe, może to być nawet wieczorny spacer, bo gdy potkniesz się o ciało, leżące pod stertą śmieci, pora nie będzie miała znaczenia...
W trakcie wojny, niektórzy zasypiają na ulicach, twarzą do ziemi, jakby nie mieli siły wstać i iść dalej. A może faktycznie nie mają? Może z wrażenia zapomnieli, jak się oddycha...
Ostatnie maźnięcia niech będą ścieżką dla uciekinierów. Niech będą dla tułaczy ścieżką do domu. Dla tych, którzy widzieli więcej zła niż powinni. Dla tych, którzy wspierali bliskich, pomagali obcym. Dla tych, którzy mieli szczęście i siłę, by przeżyć.
Spojrzysz na skończony obraz i może pomyślisz, że ktoś zapomniał namalować tu kilku postaci. Może zapragniesz zapytać, gdzie jest ten czy tamten, ale może lepiej nie pytaj. Przecież wiesz...

"Opuśćmy to miejsce, gdzie wieje czarny dym, pełne ciemnych krętych ulic"

Lecz kiedy zwątpisz, gdy zapragniesz się poddać, pamiętaj, że po wojnie nastaje pokój.
Może nie dla wszystkich. Może w nowym świecie będzie więcej pustych miejsc przy stole. Może czasem weźmiesz szum wiatru za ich śmiechy, może czasem pomylisz krople deszczu tłukące o dach z ich krokami. Może będzie ciężko, na pewno nigdy nie będzie już tak samo.
Ale może jednak warto żyć po wojnie?
Dla tych, którzy odeszli.
Dla tych, którzy ocaleli.
Dla samego siebie.
Makabryczny pędzel mknie napędzany hukiem bomb, a mroczne pióro dotrzymuje mu kroku. W tej historii mały chłopiec z Aleppo dyktuje kolorom sceny, które widział, a one z zapałem wypełniają płótna jego wspomnieniami. Opowiada o swoim mieście, które zostało ranne i z każdym dniem dyszy coraz ciszej. Opowiada o ludziach, którzy, wychodząc, zapomnieli powiedzieć Żegnaj, a potem udławili się wojną i nie mogli już mówić. Opowiada o szaleństwie, wielkiej tragedii i poszukiwaniu nadziei w kuble ze śmieciami. Opowiada o domu, rodzinie i miłości, której nie była w stanie zniszczyć nawet wojenna nienawiść.
Ta historia jest okrutna, ale jest też niezwykle piękna.
Zaliczyłabym ją do książek jesiennie refleksyjnych, poruszających. Autorka wymalowała tę historię tak wyraziście, że czytelnik może poczuć oddech wojny na karku. Może przenieść się do dalekiego kraju, który istnieje i który naprawdę widział opisaną tragedię. Może przeżyć coś, co go zmieni.
Może nie zechcesz obejrzeć tego dzieła, może nie chcesz wpuszczać wojny do swoich myśli. Ale sądzę, że jednak powinnaś.
Powinnaś przeczytać i przemyśleć. Bo nawet jeśli dziś, to nie nasz świat obraca się w popiół, jutro możemy obudzić się w zgliszczach starej rzeczywistości, a wizje ze zniszczonych obrazów, mogą być naszą nową codziennością...
Czego nikomu nie życzę.

"Dlaczego ludzie kłamią? Mówią coś, ale tak naprawdę ta rzecz wcale się nie wydarzyła i to znaczy, że wydarzyło się coś innego. A więc według nich wydarzyły się dwie różne rzeczy, ale to nie ma sensu. Czemu nie mogą mówić tylko tego, co zdarzyło się naprawdę?"

Twoja P.

Za wspaniale namalowany słowami, wojenny obraz z Aleppo, dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Jaguar

6 komentarzy:

  1. J nie boję się wpuścić wojny do swoich myśli, a ten tytuł to dla mnie lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oby było więcej takich odważnych czytelników! Mam nadzieję, że urzeknie Cię tak, jak urzekła mnie ;)

      Usuń
  2. Wow, ale recenzja! Okładka robi wrażenie, ale widocznie ma w sobie coś więcej... bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest cudowna, ale treść jest wprost niesamowita i naprawdę porusza. Ja się zachwycam i życzę Ci tego samego :)

      Usuń
  3. Już samo słowo 'wojna' mnie odpycha więc chyba nawet pomimo tego, że jesteś tak zadowolona ja sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczę, że jeszcze zmienisz zdanie, bo książka jest tego warta ;)

    OdpowiedzUsuń