Pewnego sylwestrowego poranka mały Massimo budzi się, w nogach łóżka leży szlafrok jego mamy, ale jego życie nie jest już takie samo. Matka zmarła chwilę wcześniej, od tej chwili musi się nauczyć żyć sam, bez wsparcia ze strony ojca, bez wsparcia z jakiejkolwiek strony. Żeby uciec przed przerażającą rzeczywistością, ucieka w świat marzeń i wyobraźni, która daje mu poczucie bezpieczeństwa. Od tej pory musi odnaleźć siebie.
Tematyka: rodzina; miłość; tajemnice; pozbieranie się po tragedii
Fabuła: wciągająca; poruszająca; niebanalna
Brutalne sceny: brak
Sceny erotyczne: brak
Wulgaryzmy: brak
Ryzyko występowania łez: ogromne
Czy warto mieć ją na półce: zdecydowanie tak
Zacznę od tego, że nigdy nie czytałam książki, przy której płakałabym od samego początku. Nie czytałam, aż w moje ręce nie trafiła książka Niech ci się coś pięknego przyśni. Trafiłam na nią przypadkiem, bo była na promocji (ach, to uzależnienie) i myślę, że normalnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Czytając opis wiedziałam, że będzie przy czym płakać, ale nie wiedziałam, że aż tak bardzo! Wydaje mi się, że pierwsze 50-70 stron widziałam przez łzy, następnie sytuacja trochę się uspokoiła, żeby na ostatnie strony książki móc znowu wylać morze łez.
Śmierć matki to poważny temat, a szczególnie, że główny bohater stracił ją w wieku dziewięciu lat. Sam fakt, że dziecku zostaje tylko ojciec, który nie potrafi się z nim dogadać, jest przygnębiający, ale to, że malec myśli, że jego mama odeszła, bo już go nie kocha, jest jeszcze gorszy. Towarzyszymy Massimowi przez ponad trzydzieści lat. Trzydzieści lat pełnych odpowiadania sobie na pytanie „Dlaczego to właśnie jego zostawiła matka?”. Trzydzieści lat pełnych próbowania odnalezienia własnego miejsca na świecie. Kilkanaście lat nienawiści do matki, żeby potem dowiedzieć się jak zginęła i zacząć ją wychwalać, szanować i kochać. Trzydzieści lat pełnych niezrozumienia przez otoczenie. Trzydzieści lat pełnych wewnętrznego bólu i smutku.
Historia ta porusza jeszcze bardziej, kiedy wiemy, że są w niej zawarte wątki autobiograficzne. Wiemy co czuje osoba, która przeżywa taką tragedię, ponieważ sam autor powieści stracił w dzieciństwie matkę. Dowiadujemy się jak trudno jest z tym sobie poradzić i jak bardzo wpływa to na późniejsze życiu. Spotkałam się z opiniami, że ta książka to takie niepotrzebne „drążenie tematu” i nudzi, a według mnie każdy inaczej by przeżył taką tragedię, a autor (być może) tak to przeżył i tak to opisał. Według mnie jest to cudowna opowieść o poszukiwaniu własnego siebie, przełamywaniu własnych słabości i strachów. Warta do przeczytania, wciąga, zaskakuje, wyciska łzy. Polecam z całego serca!
"Jeśli marzenie jest twoim marzeniem, tym, dla którego przyszedłeś na świat, możesz spędzić całe życie, kryjąc się za maską sceptycyzmu, ale nigdy nie uda Ci się od niego uwolnić."
Ocena Karoliny: 10/10
Karolina
Muszę przeczytać tę książkę! Po prostu muszę *.*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/