Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

MIASTECZKO DARKMORD

Miasteczko Darkmord to miejsce pełne potworów i tajemnic, od którego wszyscy trzymają się z daleka. Finn nie ma jednak wyboru. Jego przeznaczeniem jest zostać Łowcą Legend i obronić miasteczko przed potworami.
Czy masz na tyle odwagi, by pomóc Finnowi w jego misji i przeżyć niezapomnianą przygodę?
Miasteczko Darkmord zaprasza.
Ale UWAGA!
Wchodzisz na własną odpowiedzialność!
Tematyka: potwory; ważna misja; duże wymagania rodziców; odmienność; przyjaźń; tajemnice
Fabuła: lekka; zabawna; prosta
Brutalne sceny: raczej brak
Sceny erotyczne: brak
Wulgaryzmy: brak
Ryzyko występowania łez: brak
Czy warto mieć ją na półce: tak, jeżeli niestraszne Ci książki dla młodszych czytelników
Posłaniec "Miasteczka Darkmord" zapukał do moich drzwi, machnął mi przed nosem mrocznym zaproszeniem, a na odchodne powiedział tylko: Wpadaj. Chyba, że się boisz? Przez moment nawet się zawahałam, bo co niby miałabym robić w towarzystwie dwunastoletniego chłopca i zgrai podejrzanych stworów?
Ale chwileczkę, czy to całe Darkmord właśnie zasugerowało, że jestem tchórzem? Ja, która żadnej książki się nie boję, miałabym się obawiać jakiegoś małego miasteczka oraz jego potworków?
Niedoczekanie!
Wysłałam szybką odpowiedź z potwierdzeniem, że będę na pewno.
A potem zgarnęłam koc, zakładkę i kubek herbaty, a wychodząc zawołałam tylko: Mamo, wracam za trzy dni!
I mniej więcej, tak właśnie trafiłam do tego miejsca. No, może jednak mniej niż więcej...
"Miasteczko Darkmord" kusi swoją czarną urodą i jaskrawozielonym wdziękiem, od pierwszego wejrzenia. Gdy tylko uchyliłam jego bramy, okazało się, że wnętrze skrywa całkiem pokaźną galerię intrygujących ilustracji. Cała ta oprawa graficzna zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i skłoniła do natychmiastowego zabrania się za czytanie.

Przyznaję się bez bicia, że podeszłam do tej książki ostrożnie, obawiając się nieco tego, co może z niej wyskoczyć. Moje obawy okazały się na szczęście niepotrzebne, bo zamiast potwornej nudy, wyskoczyła z niej całkiem fajna historia o Łowcy Legend, który Łowcą Legend wcale być nie chciał.
Finn to dwunastolatek, którego życie kręci się wokół ciągłych treningów i uganiania się za dziwnymi stworami, przybywającymi do Darkmord z innego wymiaru. Na pierwszy rzut oka widać, że chłopiec nie został stworzony do bycia pogromcą zła, ale jego tata, legendarny Łowca, jakoś tego nie dostrzega i wierzy, że syn kiedyś obejmie jego stanowisko. Finn nie ma łatwego życia: jest pośmiewiskiem w szkole, przez treningi z tatą nie ma czasu na przyjaciół, a całe miasteczko patrzy na jego rodzinę bardziej, jak na winowajców niż superbohaterów. Gdy nieoczekiwanie nowa uczennica wydaje się być, jako jedyna, naprawdę zafascynowana misją Finna, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, a chłopiec musi rozwikłać bardzo zagadkową przepowiednię...
Pierwszy wniosek: "Miasteczko Darkmord" to książka dla młodszego czytelnika.
Drugi wniosek: większe dziecko też może się przy niej dobrze bawić.

Ja należę już do tych większych czytelników, dlatego nie mogę powiedzieć, że jestem nią zachwycona, ale mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że, jak na historię dla dzieci, bardzo mi się podobała. Fabuła jest prosta, lekka i pełna akcji. Dla młodszego odbiorcy będzie to z pewnością świetna przygoda, natomiast na starszych może podziałać odmładzająco. Książka jest fajna, a do tego wartościowa, ponieważ porusza kwestie takie jak wyróżnienie się na tle innych, czy duże oczekiwania rodziców.
Zwykle do dobrych książek dołącza się ostrzeżenie w stylu nie czytaj, jeśli masz dużo do zrobienia, bo wciąga. Do tej dołączyłabym raczej karteczkę z napisem: idealna, gdy masz dużo do zrobienia, bo dzięki krótkim rozdziałom, możesz ją czytać w przerwach, bez większych konsekwencji.
Krótko mówiąc: wciąga, ale nie za głęboko.

Nie miałam pod ręką młodszego czytelnika, z którym mogłabym przetestować tę książkę, więc musiałam korzystać z intuicji mojego wewnętrznego dziecka, które jest usatysfakcjonowane lekturą.
Myślę, że dla rówieśników Finna "Miasteczko Darkmord" będzie strzałem w dziesiątkę, a dla moich i starszych - miłą odskocznią od codziennych trosk i źródłem dobrej zabawy. Nie żałuję, że przeczytałam, a jeśli ukarze się kontynuacja, to pewnie o niej tutaj usłyszycie.

Jeżeli się nie boicie, a mama pozwoli Wam odwiedzić "Miasteczko Darkmord", poproście o drobne na bilet do świata Finna, a po wrzucenie książki do koszyka na stronie znak.com.pl, skorzystajcie z 33% rabatu, wpisując kod Darkmord (zaoszczędzone pieniądze wydajcie na głupoty :D).
Jeżeli czujecie się za starzy na potworne polowania, może uszczęśliwicie jakiegoś młodszego czytelnika i dacie mu szansę oderwania się na moment od komputerów, internetów i innych tabletów? ;)

Ocena Pauliny: 6,5/10
Paulina

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz