Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

BEZ SERCA

LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
W dzisiejszej listocenzji o książce...
  • bajecznej, zaczarowanej, jednocześnie z sercem i bez serca
  • bez wulgaryzmów
  • pozbawionej scen erotycznych
  • ze scenami brutalnymi
  • lekko wzruszającej
  • którą fani bajkowych klimatów powinni mieć na półce
  • która wypiekła sobie ocenę 7,5/10


Droga Parabatajko,
witaj w starej, dobrej Krainie Czarów, jakiej jeszcze nie znasz!
Zapraszam Cię dziś na herbatkę u słynnego, szalonego Kapelusznika, do czasów, gdy nie był on jeszcze szalony. Spotkasz tu ponownie Kota z Cheshire, a także Królową Kier i jej przerażająco zwyczajne marzenia. Zajrzysz za kulisy świata, który pokazała Ci już kiedyś pewna Alicja i usłyszysz dźwięk dzwoneczków nadwornego Jokera.
To co, przyjmujesz zaproszenie? Nie chcę wywierać presji, ale trzeba być chyba bez serca, żeby przejść obok tej historii obojętnie...
Dawno, dawno temu, była sobie dziewczyna, której panowanie mogło być pełne słodyczy, lecz zły los sprawił, że sama za szybko zgorzkniała.
Cath właściwie urodziła się królową, a jej prawdziwym królestwem była kuchnia. Rządziła mądrze, skrupulatnie dobierając składniki, a jej wypieki potrafiły osłodzić niejedno zgorzkniałe serce. Marzyła, by władać ludzkimi podniebieniami i otworzyć najwspanialszą cukiernię w całym Kier! Nie chciała ani berła, ani królewskiej korony, wolała w dłoni dzierżyć wałek, a we włosach nosić wianuszek z mąki. Marzyła tylko, by móc robić to, co kocha, w otoczeniu ukochanych osób. Marzyła, by móc dawać szczęście i być szczęśliwą.
Pragnęła tylko tyle... a może aż tyle?

"To bardzo nierozsądne nie wierzyć w coś, tylko dlatego że się tego boimy."

Jak to w życiu bywa, nie wszystko można sobie tak po prostu wymarzyć. W starciu z wielkimi oczekiwaniami rodziców, okrutnymi stereotypami i przepaściami społecznymi, nawet największy optymista może przegrać i musi zejść na ziemię. Dworskie intrygi, natrętni adoratorzy oraz szalone znajomości, nawet rozsądnej, zdecydowanej dziewczynie, potrafią namieszać w głowie.
Lecz największą zgubą dla młodej damy, takiej jak Cath, jest zakazane uczucie.
Bo gdy serce umiera z tęsknoty, umierają też marzenia, a brak miłości i marzeń, potrafi zniszczyć człowieka doszczętnie, zmieniając dobrą dziewczynę, w bezwzględną królową, bez serca...

"Czym są luksusy, jeśli twoje życie jest jednym wielkim kłamstwem?"

Oto historia w baśniowym klimacie Krainy Czarów, pachnąca na kilometr ciasteczkami, miłością, dziwnością i złamanym sercem. Oto owiana złą sławą Królowa Kier i jej nieujawnione dotąd losy, sprzed przywdziania maski okrutnej władczyni. Oto pozornie słodka opowieść, z gorzkim zakończeniem, która trochę bawi, trochę rozczula, trochę smuci. Oto książka, którą polecam, choć nie mogę powiedzieć, że totalnie pozbawiła mnie serca.
Bez serca w konfrontacji z Sagą księżycową wypada nieco blado, ale kto czytał, ten wie (swoją drogą nowe wydanie Cinder już w listopadzie, więc mogłabyś w końcu nadrobić zaległości...), że tamto to istny kosmos, a to, no cóż... to jest tylko lekko szalona historia dziewczyny o zwyczajnych marzeniach.
Nie ukrywam, że jestem odrobinę zawiedziona, ale to tylko i wyłącznie dlatego iż wiem, do czego ta autorka jest zdolna, i czuję, że w tej powieści nie wyciągnęła wszystkich asów z rękawa.
Poprzeczka moich oczekiwań została postawiona bardzo wysoko i niestety, Cath ze swoim wypieczonym światem jej nie przeskoczyła, co nie oznacza, że książka jest zła. Bo jest naprawdę fajna, lekka i przyjemna, trochę pogmatwana, ale z przesłaniem, ciekawymi bohaterami i chociaż mnie nie zachwyciła, nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Uwielbiam Marissę Meyer za styl i magię, dzięki której nadaje bajkowym, nieco zapomnianym już historiom z dzieciństwa nowe życie.
Bez serca może nie wstrząsnęło moim światem i nie rozbiło mnie na kawałki, ale na pewno nakręciło na więcej opowieści z zaczarowanej półki. Mam nadzieję, że narobiłam Ci apetytu i nie będziesz miała serca jej odmówić!

"Nie o to chodzi, kto wygrywa czy przegrywa! Chodzi o to, kto pozostaje taki sam!"

Twoja P.

8 komentarzy:

  1. Po Twojej opinii jestem przekonana, że z chęcią zapoznam się z tą pozycją.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka ma w sobie "to coś" i ja jako okładkowa sroka, jestem kupiona <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również uważam, że okładka bardzo udana :) Ale treść też coś w sobie ma!

      Usuń
  3. Bardzo fajna recenzja, ale mimo tego nie sięgnę po tę książkę. Myślę, że nie polubiłabym się z nią. Baśnie pozostawiłam daleko w tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda, ale o gustach się nie dyskutuje :) Ja w baśniowych klimatach jestem zakochana i będę stać za nimi murem :D

      Usuń