Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
W dzisiejszej listocenzji o książce...
- leśnej, dzikiej, nostalgicznej
- bez wulgaryzmów
- pozbawionej scen erotycznych
- bez scen brutalnych
- z niewielkim ryzykiem łez
- którą warto mieć na półce
- którą poleca 8/10 spadających ptaków
Droga Parabatajko,
chcę się dzisiaj zgubić w
lesie.
Chcę zapomnieć o całej tej cywilizacji, wyścigu szczurów, nieustannym zerkaniu na zegarek. Chcę usłyszeć szum drzew, sięgających nieba. Chcę odetchnąć świeżym powietrzem. Chcę znaleźć ciszę i spokój, i może jeszcze trochę sensu życia.
Chcę, żebyś poszła razem ze mną. Tam, gdzie Ptaki padały deszczem.
Chcę zapomnieć o całej tej cywilizacji, wyścigu szczurów, nieustannym zerkaniu na zegarek. Chcę usłyszeć szum drzew, sięgających nieba. Chcę odetchnąć świeżym powietrzem. Chcę znaleźć ciszę i spokój, i może jeszcze trochę sensu życia.
Chcę, żebyś poszła razem ze mną. Tam, gdzie Ptaki padały deszczem.
Nie chce mi się dzisiaj
bawić w wielkie słowa, błyszczące pochwały, podkoloryzowane opisy. Nie chce mi
się pisać całej strony synonimów, sprawdzać czy interpunkcja dobrze leży, czy zdania
nie są zbyt pojedyncze, czy jakoś się to wszystko klei.
No zwyczajnie po ludzku mi się nie chce.
No zwyczajnie po ludzku mi się nie chce.
„Chciał
znaleźć się daleko, bardzo daleko, nie być już na nic narażonym, zgubić się na
końcu świata, nie musieć już z niczego się tłumaczyć.”
Za to bardzo chcę Ci
powiedzieć, że pod dziwnym tytułem Ptaki padały deszczem, kryje się
coś, co mnie urzekło. To chyba ta prostota, ta otoczka natury, ta leśna
nostalgia, sprawiły, że przepadłam. Zgubiłam się w gęstwinie zdarzeń
niezwykłych, dałam się otumanić historiom przedziwnym, trochę się wzruszyłam,
trochę uśmiechnęłam, a na koniec otulił mnie spokój.
W tej historii płoną
Wielkie Pożary, tuła się pewien chłopiec, starsi mężczyźni uciekają w dzicz. W
tej historii fotografka szuka odpowiedzi, staruszka czyta płótna, puszka po
soli czeka na odpowiedni moment. Gdzieś między wierszami chowa się miłość,
śmierć ostrzy kose, ptaki padają deszczem…
Książka jest krótka, ale
treściwa. Refleksyjna, ładna, niezapomniana. Myślę, że to jedna z tych pozycji,
które należy czytać wielokrotnie, by za każdym razem móc odkrywać ją na nowo.
Jestem lekko
sfrustrowana, bo to kolejna nieprzeciętna powieść od wydawnictwa Sonia Draga, o
której nikt nie mówi. Kolejny genialny tytuł, na opisanie którego brakuje mi
słów. Kolejny raz obawiam się, że ta książka zniknie w tłumnie, dlatego apeluję
do Ciebie: PRZECZYTAJ!, a potem opowiedz o niej chociaż jednej osobie.
Może jednak nie wszystko jeszcze stracone?
Może jednak nie wszystko jeszcze stracone?
„Niemożliwa
miłość nie jest już w naszych czasach możliwa.”
Genialne to duże słowo. Muszę się przekonać, co w trawie piszczy. 😊
OdpowiedzUsuńNoo.. muszę Ci powiedzieć, że przekonałaś mnie i z przyjemnością jej spróbuje :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wpadła mi w oko, a przecież choćby tytuł powinien zwrócić uwagę :P
OdpowiedzUsuńwyjątkowo podoba mi się tytuł:)
OdpowiedzUsuńLe piękna okładka i ten tytuł...
OdpowiedzUsuńGdzieś ostatnio widziałam tę książkę i bardzo mnie zaintrygowała. Na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń