Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

CZARODZIEJE

 
LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)

"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
 W dzisiejszej listocenzji o książce...
  • nużącej, odrzucającej, niepozytywnie dziwnej
  • mocno wulgarnej
  • ze scenami erotycznymi
  • ze scenami brutalnymi
  • bez ryzyka łez
  • bez której Twoja biblioteczka da sobie radę
  • w skali magicznej 3/10

    Droga Parabatajko,
uwielbiam Ci opowiadać o tych wszystkich wspaniałych książkach, zachęcać Cię do wypatroszenia świnki skarbonki i przehulania ostatnich pieniędzy na zadrukowane drzewa, lecz... tym razem, w trosce o Twój portfel, przychodzę z tytułem, przed którego czytaniem niech Cię ręka boska, i moja własna, strzeże!
Wyobraź sobie, że kiedy magia stała się rzeczywistością...
narodziła się książkowa katastrofa...


Witaj w świecie Czarodziejów!
Sekretna szkoła magii zaprasza w swoje progi wszystkich tych, którzy zdołają zdać egzaminy wstępne. Quentin Coldwater, siedemnastoletni kujon i miłośnik powieści o wspaniałej krainie Fillory, dostał od losu szansę na zamianę zwykłego, szarego życia, w istnienie przepełnione niezwykłymi zaklęciami i najprawdziwszą magią. Najskrytsze marzenia Quentina przybierają wprawdzie rzeczywistą formę, lecz jak się szybko okazuje, nie tak piękną i pozytywną, co w jego ukochanych książkach...
Inspiracje powieściami, które podbiły serca milionów, często wychodzą niczym odgrzewany kotlet, ale byłam na tyle głodna kolejnej takiej historii, że przymknęłabym oko na pewne przypalenia. Oczywiście w granicach rozsądku! Poza tym zanim dowiedziałam się o książce, zainteresował mnie serial, a jako iż ja wolę wersję papierową, pozwoliłam Czarodziejom wepchnąć się na listę DO PRZECZYTANIA.


Na początku poczułam magiczną ekscytację, bo po kilku stronach zapowiadało się nieźle. Potem powiało lekko nudą. Trudno, zdarza się.
Dalej poważnie zaniepokoiła mnie wszechobecna nuda, rozwijająca się zarówno w fabule, jak i w bohaterach. Dobra, dalej będzie lepiej, myślałam naiwnie.
Lata w książce mijały, a wszystko zaczęło się ciągnąć, jak flaki z olejem, do tego nie można już było mieć złudzeń, że główny bohater wyrośnie ze swojej ciapowatości. Skończyła się szkoła, zaczęła się księga 2, obudziła się we mnie nadzieja, która... szybko zgasła.
I nigdy więcej nie zapłonęła.
Za to nuda i bylejakość rozgościły się w książce na dobre.


"Magia nie jest nauką ani sztuką, nie jest też religią. Magia jest rzemiosłem."


Piszę te słowa z wielkim żalem, ale w moim odczuciu Czarodzieje to jeden, wielki niewypał. Nie podszedł mi płaski styl autora, któremu zabrakło magicznego rzemiosła, a bohaterów mimo szczerych chęci nie potrafiłam polubić. Ta powieść składa się w głównej mierze z nudy, płytkich akcji, sztuczności, używek i ogólnej wulgarności. A całość posypana wiórkami gorzkiej nijakości. Dałam jej szansę, doczytałam do końca i chyba finał był z tego wszystkiego najbardziej zjadliwy, ale nie zdołał już uratować całościowego nieszczęścia.
Mogłabym napisać jeszcze sporo na temat tego, jak ta książka mi się nie podobała, ale napiszę po prostu NIE RADZĘ CI TEGO CZYTAĆ!
Czarodzieje to jakaś parodia, zresztą dość nieudana, a obiecanej historii o mrocznym alter ego Harry'ego Pottera to w tym próżno szukać. Nuda nudą pogania, więc moim zdaniem szkoda życia.
Ja z pewnością nie zdałabym egzaminów do tej niecodziennej, elitarnej szkoły, ponieważ to zupełnie nie moja bajka i nie moja magia. Mogę mieć tylko nadzieję, że dalsze części są lepsze, ale na własnej skórze raczej się o tym nie przekonam. 


Czarodzieje to książka kontrowersyjna, o czym świadczą bardzo różne opinie. Ze swojej strony zdecydowanie ją odradzam, ponieważ jest na świecie mnóstwo o wiele, wiele lepszych historii, które wniosą do Twojego życia dużo więcej niż ten oto tytuł. Chcesz to czytaj, ale na własną odpowiedzialność, gdyż ja umywam ręce, odkładam to na półkę i jak najszybciej zapominam. Mówi się trudno i czyta się dalej!



"Przestań szukać kolejnych ukrytych drzwi, które mają cię zaprowadzić do twojego prawdziwego życia. Przestań czekać. To jest to: nie ma niczego innego. To jest tutaj, więc zacznij się tym cieszyć, inaczej wszędzie będziesz nieszczęśliwy, przez resztę życia, zawsze."
 Twoja P.

Za możliwość poznania zupełnie innego oblicza magii dziękuję wydawnictwu
MŁODY BOOK

6 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro że się rozczarowałaś. Ja nie planowałam przeczytania tego cyklu, dlatego nie będę czuła rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufufufu, bardzo miło czytało mi się Twoją miażdżącą recenzję;P Nie, żebym znała historię z własnego przeczytania, ale aż chcę sięgnąć, żeby przekonać się, czy rzeczywiście jest tak straszna ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rób tego! :D A jak się jednak odważysz do koniecznie daj znać, czy było warto :P

      Usuń
  3. Bywa i tak, że nie wszystko nam się musi podobać. Ja się Twoja opinią zasugeruję i nie będę jej czytać! :D

    OdpowiedzUsuń