Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai
W dzisiejszej listocenzji o książce...
- niesamowicie pięknej, poruszająco smutnej, wyrazistej
- raczej bez wulgaryzmów
- pozbawionej scen erotycznych
- raczej bez scen brutalnych
- przy której można się wzruszyć
- bez której Twoja biblioteczka zardzewieje
- która zmiotła 9/10 odłamków rdzy z mojego serca
Droga Parabatajko,
chowam się pod
kocem coraz głębiej, otulam się wieczorną ciszą coraz szczelniej, i coraz
częściej mnie łapie ta jesienna melancholia. Piję herbatę za herbatą, gapię się
w zapłakane szyby i wciąż nie mogę się otrząsnąć po pewnej historii, która
ostatnio poruszyła moje zardzewiałe serce.
A była to opowieść
o chłopcu, co układał monety na torach, i o jego babce, której życie różami nie
rozpieszczało. Była to opowieść o przyjaźni, wystawionej na ciężką próbę, o
niesprawiedliwym losie, co igrać z człowiekiem lubi, o czekaniu.
O topoli ta historia była i o tym, jak się ludziom czasem w głowie miesza.
O pragnieniach i marzeniach, o stracie, bólu i cierpieniu, o tym, jak bardzo potrzebny jest człowiekowi drugi człowiek. Znalazło się w niej i miejsce dla jaszczura, i dla wojny, i dla pociągów. Dla złej bozi i skrytki w pralce. Dla marzeń rola wielka i dla pragnień, które mogą zniszczyć. Dla miłości honorowe miejsce, tej pięknej, tej udręczonej, tej tragicznej.
I dla śmierci.
Tak, dla śmierci w tej historii stół był zawsze suto zastawiony…
O topoli ta historia była i o tym, jak się ludziom czasem w głowie miesza.
O pragnieniach i marzeniach, o stracie, bólu i cierpieniu, o tym, jak bardzo potrzebny jest człowiekowi drugi człowiek. Znalazło się w niej i miejsce dla jaszczura, i dla wojny, i dla pociągów. Dla złej bozi i skrytki w pralce. Dla marzeń rola wielka i dla pragnień, które mogą zniszczyć. Dla miłości honorowe miejsce, tej pięknej, tej udręczonej, tej tragicznej.
I dla śmierci.
Tak, dla śmierci w tej historii stół był zawsze suto zastawiony…
"Często
myślała o tym, jak ważne w życiu jest móc umrzeć wtedy, kiedy się chce, i
dziwiła się, że prawie zawsze ludzie umierają dopiero wtedy, kiedy naprawdę
trzeba. Ona sama dawno już wszystko obmyśliła. Wiedziała, w co się ubierze i
pod którym drzewem usiądzie w swoim sadzie. Znając kształt i ciężar kuli, która
jej przebije głowę, czuła się bezpiecznie."
UWIELBIAM
TWÓRCZOŚĆ JAKUBA MAŁECKIEGO.
Uwielbiam styl, którym włada, uwielbiam bohaterów, których powołuje do istnienia, uwielbiam historie, które wychodzą spod jego zaklętego pióra.
Uwielbiam styl, którym włada, uwielbiam bohaterów, których powołuje do istnienia, uwielbiam historie, które wychodzą spod jego zaklętego pióra.
Rdza to powieść przepiękna
i przesmutna zarazem.
Wymalowana bardzo sugestywnie, osnuta bezwzględną, szarą codziennością, opowieść o ludziach, których spotkało w życiu wiele, niekoniecznie dobrego. Napisana została tak miękko i ciepło, że nie sposób się oderwać, czytając można zapomnieć o calutkim świecie. To wszystko jest takie namacalne i żywe, że z pewnością zadziała nawet na podrdzewiałą wyobraźnię.
Wymalowana bardzo sugestywnie, osnuta bezwzględną, szarą codziennością, opowieść o ludziach, których spotkało w życiu wiele, niekoniecznie dobrego. Napisana została tak miękko i ciepło, że nie sposób się oderwać, czytając można zapomnieć o calutkim świecie. To wszystko jest takie namacalne i żywe, że z pewnością zadziała nawet na podrdzewiałą wyobraźnię.
Jestem urzeczona
fabułą, sposobem nakreślenia bohaterów, bogactwem przesłań, jakie ze sobą
niesie.
Rdza do łatwych nie należy, choć czyta się ją leciutko.
Zatraciłam się w tej książce, zadumałam w niej, zakochałam.
Rdza do łatwych nie należy, choć czyta się ją leciutko.
Zatraciłam się w tej książce, zadumałam w niej, zakochałam.
Chwalić bym ją
mogła długo, lecz myślę, że zamiast czytać moje kilometrowe wywody, powinnaś
osobiście ją poznać. Zalecam Twemu sercu, duszy i Twej biblioteczce dużą
warstwę niecodziennej Rdzy. Jestem bardziej niż pewna, że nie pożałujesz!
"Kazała
mu żyć, a on któregoś razu spokojnym głosem powiedział,
że przecież nie ma już życia."
że przecież nie ma już życia."
Twoja P.
Nie znam jeszcze twórczości autora, ale jest to tylko kwestia czasu. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie powinnaś poznać!
UsuńMuszę koniecznie poznać twórczość autora i zacznę chyba właśnie od tej książki. :)
OdpowiedzUsuńRdza jest prześwietna, myślę, że na początek idealna ;)
Usuńczaję się na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńUpoluj wreszcie :D
UsuńPrzeczytałam właśnie najnowszą książkę autora i zupełnie nie zrozumiałam jej przesłania, ciężko było... Chciałabym poznać inne jego dzieła, ale trochę się boję :)
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać najnowszej! Faktycznie, u tego autora nad przesłaniem trzeba się czasem zastanowić... ale i tak warto przeczytać! ;)
UsuńMam na nią ogromną ochotę, już od dłuższego czasu :P
OdpowiedzUsuńZatem czytaj :D
UsuńDzisiaj czytam drugą recenzję książki tego autora :D Będę chciała ją przeczytać, zainteresowałas mnie :) Mam nadzieję, że wpadnie mi w łapki :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Trzymam kciuki, oby Ci się spodobało ;)
UsuńMam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bliższych niż dalszych ;)
UsuńChętnie się z nią zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto! ;)
Usuń