Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
W dzisiejszej listocenzji o książce...
- niegrzecznej, seksownej, nieprzyzwoicie wciągającej
- wulgarnej
- pełnej scen erotycznych
- raczej bez scen brutalnych
- bez ryzyka łez
- którą warto mieć w swojej biblioteczce
- którą poleca 6/10 młodych opiekunek
Droga Parabatajko,
dawno, dawno temu bóg rocka zakochał się w zwykłej śmiertelniczce...
Chcesz poznać ciąg dalszy? Ostrzegam, bajka dla grzecznych dziewczynek to to nie jest!
Piękny, upadły drań i słodka, niewinna panna w opałach - czyż nie brzmi znajomo? On jest kurą znoszącą złote jajka. A raczej był, zanim poszedł w tango i narobił problemów wszystkim wkoło.
Ona potrzebuje pieniędzy, a posada niani dla niegrzecznego chłopca, może spłacić sporo jej problemów. Sporo spłacić, ale też narobić sporo nowych, bo ten chłopiec wyjątkowo lubi łamać kobiece serca...
"W kochaniu ludzi i byciu kochanym chodzi też o to, by o nich dbać, nawet jeśli cię wkurzają."
Stało się. Kolejny gołoklates w mojej kolekcji!
I kolejny, z którym całkiem przyjemnie spędziłam czas.
Odcień północy jest schematyczny - seks, kasa, kłopoty i tak na okrągło. Poza tym jest jednak bardzo dobrze napisany, a bohaterowie mają fajnie kontrastujące ze sobą charakterki. Podoba mi się to, co tworzy L. J. Shen; niby jej książki są do siebie podobne, niby w żadnej nie odkrywa Ameryki, a jednak potrafi tak to wszystko poskładać, że trzyma się kupy i za każdym razem pozostawia w głowie miłe wspomnienia.
Odcień północy to powieść zdecydowanie nie dla każdego. Wulgarna, ostra, wyzwolona historia, choć momentalnie także ciepła, zaskakująco życiowa, niepozbawiona ludzkich uczuć. Taka, której przeczytania nie pożałujesz, ale i nie poczujesz presji ponownego oddawania się lekturze.
Jestem na tak. Było miło - przewidywalnie, ale miło.
Może i czasem miałam ochotę rzucić książką o ścianę, może kilka elementów mnie irytowało, może i bohaterowie niekiedy zachowywali się dość specyficznie, ale nie żałuję. Nie żałuję, a nawet polecam Odcień północy, o ile szukasz czegoś lekkiego, w klimacie babskich romansideł.
Myślę, że będzie to fajna książka na wakacyjny czas. 😊
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ta książka nie trafiałaby w mój gust. Jeszcze obawiam się jej przewidywalności.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mnie przewidywalność nie odrzuca od książki, bo w zasadzie większość takich jest. Ale bardziej interesuje mnie dana historia. I jeśli mnie wciągnie to wszystko inne tak naprawdę się nie liczy 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka idealnie sprawdzi się, jako taki czasoumilacz po wyczerpującym dniu :)
OdpowiedzUsuń