Lou ma
kochającą rodzinę i chłopaka, lubi pracować w kawiarni, a do tego słynie z
niebanalnego poczucia stylu. Kiedy traci pracę i z konieczności zostaje
opiekunką młodego, niepełnosprawnego bankiera, zaczyna się zmieniać. Lou,
próbując przywrócić Willowi wiarę w sens życia, nie wie jeszcze, że wywróci to
do góry nogami również jej świat…
Tematyka: choroba; niepełnosprawność; ważna
misja; zmiana życia; miłość
Fabuła: przyjemna; wciągająca; zaskakująca
Brutalne sceny: brak
Sceny erotyczne: brak
Wulgaryzmy: raczej brak
Ryzyko występowania łez: u mnie brak…
Fabuła: przyjemna; wciągająca; zaskakująca
Brutalne sceny: brak
Sceny erotyczne: brak
Wulgaryzmy: raczej brak
Ryzyko występowania łez: u mnie brak…
Czy warto mieć ją na półce: raczej
tak
Kiedy wszyscy wkoło mówią, że zakochali się na amen, na zmianę śmiali się
i wylewali morze łez, to oczekiwania wobec książki same rosną. Nie mogłam nie
przeczytać "Zanim się pojawiłeś" po tym, jak cały świat oszalał na
punkcie tej powieści. A po obejrzeniu zwiastuna filmu, to już w ogóle nie było
mowy, żebym odłożyła tę lekturę na później!
Chociaż wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce, a za sprawą „cudownego”
tytułu drugiej części, domyśliłam się również zakończenia, to już po kilku
stronach pomyślałam, że czeka mnie kawał dobrej historii.
Styl autorki może nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale powieść czyta się bardzo przyjemnie i nawet upał nie był w stanie zepsuć tego wrażenia. Od razu poczułam sympatię do bohaterów "Zanim się pojawiłeś", a szczególnie spodobały mi się sceny w domu Lou i panująca tam rodzinna atmosfera. Już w pierwszych rozdziałach znalazłam mnóstwo humoru i udzieliła mi się pozytywna aura głównej bohaterki.
Zaskoczyła mnie trochę relacja między Lou i Willem, bo byłam nastawiona na miłość od pierwszego wejrzenia, a dostałam coś o wiele… ciekawszego. Nie jest to takie typowe romansidło i mam wrażenie, że miłość nie stanowi tu najważniejszego elementu, a jedynie dodatek do historii o zmianach, jakie zachodzą w Lou pod wpływem nowej znajomości. Spodobała mi się misja, której podjęła się główna bohaterka i szczerze mówiąc, byłam pewna, co do tego, jakie zakończenie przygotowała autorka. Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że moja wizja, znacząco mija się z prawdą.
Nie ukrywam, że poczułam się oszukana, kiedy Will oznajmił Lou swoją decyzję, a mi nie popłynęła ani jedna łza. To zakończenie po prostu mnie zawiodło i naprawdę długo nad nim myślałam, ale ciągle nie mogę się pozbyć wrażenia, że ta historia powinnoa się skończyć inaczej…
Styl autorki może nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale powieść czyta się bardzo przyjemnie i nawet upał nie był w stanie zepsuć tego wrażenia. Od razu poczułam sympatię do bohaterów "Zanim się pojawiłeś", a szczególnie spodobały mi się sceny w domu Lou i panująca tam rodzinna atmosfera. Już w pierwszych rozdziałach znalazłam mnóstwo humoru i udzieliła mi się pozytywna aura głównej bohaterki.
Zaskoczyła mnie trochę relacja między Lou i Willem, bo byłam nastawiona na miłość od pierwszego wejrzenia, a dostałam coś o wiele… ciekawszego. Nie jest to takie typowe romansidło i mam wrażenie, że miłość nie stanowi tu najważniejszego elementu, a jedynie dodatek do historii o zmianach, jakie zachodzą w Lou pod wpływem nowej znajomości. Spodobała mi się misja, której podjęła się główna bohaterka i szczerze mówiąc, byłam pewna, co do tego, jakie zakończenie przygotowała autorka. Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że moja wizja, znacząco mija się z prawdą.
Nie ukrywam, że poczułam się oszukana, kiedy Will oznajmił Lou swoją decyzję, a mi nie popłynęła ani jedna łza. To zakończenie po prostu mnie zawiodło i naprawdę długo nad nim myślałam, ale ciągle nie mogę się pozbyć wrażenia, że ta historia powinnoa się skończyć inaczej…
Po tym, co się wydarzyło, jestem rozgoryczona i póki co nie zamierzam
czytać kolejnych książek Jojo Moyes. Niech wie, że czuję się oszukana i zraniona!
Akceptuję tę powieść jakoś do strony 339, natomiast resztę zastępuje własnym,
może i beznadziejnym zakończeniem, w którym Will odzyskuje chęć do życia,
postanawia spróbować być szczęśliwym z Lou, ale na skutek śmiertelnego
zapalenia płuc, umiera u boku swoje ukochanej. Koniec bajki.
"Zanim się
pojawiłeś" to dobra historia i jeśli ktoś jeszcze jej nie czytał, serdecznie
polecam. Nie wiem czy znajdzie się choć jedna osoba, która podziela mojego
bulwersa w związku z zakończeniem, ale z bólem serca musiałam o tym napisać,
nawet jeżeli cały świat myśli zupełnie inaczej. Największym zaskoczeniem był
dla mnie absolutny brak łez podczas czytania "Zanim się pojawiłeś",
bo ja na takich historiach zawsze ryczę jak głupia. Chyba zaczynam się robić
nieczuła…
Nie wiem, czy zabiorę się za drugą część, bo już słyszałam, że jest absolutnie zbędna, ale jeśli ktoś zna powód dla którego warto po nią sięgnąć, to piszcie śmiało.
Nie wiem, czy zabiorę się za drugą część, bo już słyszałam, że jest absolutnie zbędna, ale jeśli ktoś zna powód dla którego warto po nią sięgnąć, to piszcie śmiało.
Ocena
Pauliny: 7,5/10
Paulina
Ta książka jest chyba wszechobecna. Już nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńDokładnie, wszędzie jej pełno, ale nie ma co się dziwić, bo jest naprawdę dobra. Miłej lektury ;)
Usuń~Paulina
Tę historię widzę już praktycznie wszędzie, każdy poleca książkę, jak i film. Nie wiem czy po nią sięgnę w najbliższym czasie, może gdy już emocje trochę opadną i szał na nią przejdzie. Nie wiem dlaczego, ale trochę mnie odstraszają rekomendacje wszystkich i gdy każdy poleca tą samą książkę, to ja sięgam po nią później niż wszyscy :D Pozdrawiam, Darin Kr blog.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z niektórymi książkami, że im więcej ludzi poleca, tym dłużej zwlekam z przeczytaniem :P "Zanim się pojawiłeś" chciałam przeczytać jeszcze zanim stała się taka znana, ale później ciężko było ją gdziekolwiek kupić i postanowiłam już poczekać na filmową okładkę. Ogólnie mi się podobała, ale chyba przez te wszystkie pozytywne recenzje, liczyłam na coś, co zmieni moje życie i w ogóle, a książka okazała się tylko bardzo przyjemna. Jak ma Cię zachwycić, to nie ważne czy sięgniesz po nią jutro, czy za rok ;)Tak sobie myślę, że ja wolałabym ją przeczytać jesienią, bo chyba lepiej bym się w nią wczuła w jakiś chłodny, deszczowy dzień ;p Bez względu na to, kiedy przeczytasz, życzę udanej lektury :)
UsuńPozdrawiam!
~Paulina