Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

CAŁA ORSINIA

 
LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)


"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
 W dzisiejszej listocenzji o książce...
  • rodzinnej, powolnej, nużącej
  • bez wulgaryzmów
  • bez scen erotycznych
  • raczej bez scen brutalnych
  • bez ryzyka łez 
  • bez której moja biblioteczka sobie poradzi
  • wywołującej we mnie 5,5/10 orsiniańskich uczuć


Droga Parabatajko,


 dawno już chciałam odwiedzić ten kraj.
Niewiele o nim wiedziałam, a mimo to coś mnie ku niemu ciągnęło.
W końcu do niego przybyłam, lecz ta Cała Orsinia okazała się czymś zupełnie innym, niż sądziłam...

Obawiam się, że twórczość Ursuli K. Le Guin nie jest dla mnie. Bardzo chciałam w końcu poznać tę autorkę, o jej książkach tyle się przecież mówi, ale po dwóch spotkaniach z jej literaturą, muszę  póki co, powiedzieć sobie dość...


Uwielbiam grube tomiszcza, lecz Cała Orsinia to było jednak za wiele. Dostrzegam ogrom pasji w każdym zdaniu, w budowaniu fabuły oraz kreacji postaci, dostrzegam przesłanie. Dostrzegam, ale nie potrafię tego poczuć... 



Od samego początku nie mogłam się wciągnąć w przedstawioną historię, a rodzinne perypetie bohaterów zwyczajnie mnie nużyły. Przyznaję się bez bicia, nie przeczytałam tej książki od deski do deski, wiele stron na szybko przeleciałam wzrokiem, licząc, że dalej będzie lepiej. Sens książka pojęłam, ale na kartkówce z treści na pewno bym poległa...

Malafrena nie trafiła w mój gust, wynudziłam się tylko i sfrustrowałam.
Z opowiadaniami poszło nieco lepiej, choć żadne nie zajęło w moim sercu szczególnego miejsca. Krótsza forma w wykonaniu autorki przemówiła do mnie bardziej, jednak mimo to fanką jej twórczości nazwać się nie mogę.

Doceniam piękne wydanie tego zbioru, ale nie okładkę przyszło mi niestety ocenić. Cała Orsinia to zupełnie nie mój świat, nie moi ludzie, nie moje emocje. Może miałam za duże oczekiwania, może liczyłam na więcej magii? Do tej powieści raczej już nie wrócę, ale z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z wyobraźnią Ursuli K. Le Guin!




Twoja P.
 Za podróż do Orsinii dziękuję wydawnictwu

Znalezione obrazy dla zapytania: proszyński logo"

1 komentarz:

  1. Ostudziłaś mój zapał. Bardzo chciałam ją przeczytać. Teraz pewnie to zrobię, ale nie mając dużych oczekiwań.
    Książki jak narkotyk


    OdpowiedzUsuń