Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

ŻAŁOBNICA

 

LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - 
opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)


"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
 W dzisiejszej listocenzji o książce...
  • z żałobą, zdradą, majątkiem i cieniami przeszłości
  • z niewielką ilością wulgaryzmów
  • bez scen erotycznych
  • raczej bez scen brutalnych
  • bez ryzyka łez, choć końcówka mnie trochę ruszyła
  • którą warto mieć w swojej biblioteczce
  • którą poleca 8/10 grabarzy  

 

Droga Parabatajko, 


dziś nieco ponuro, ale za to jakże fascynująco!

Tym razem mam dla Ciebie historię kobiety, która w tragicznym wypadku na torach traci męża i pasierbicę. Zamiast współczucia, od rodziny męża dostaje krzywe spojrzenia, oszczerstwa i groźby odebrania majątku, który odziedziczy. Sama jednak też nie ma czystego sumienia, ma za to na swoim koncie zdradę...

To jak, chcesz poznać Żałobnicę?



"Nie jestem idealna. Raczej zepsuta i zła.
I nie jestem tylko wdową.
Jestem kobietą, która straciła pasierbicę. Czy jest na to jakieś odpowiednie słowo? Wątpię.
Dlatego wolę o sobie mówić, że jestem żałobnicą."
 


Żałobnica to powieść, która już od pierwszych zdań sprawia, że człowiek myśli: coś tu jest nie tak. I owszem, z perspektywy osoby, która zna zakończenie, mogę powiedzieć, że to odczucie jest bardzo trafne, bowiem historia wypadku na przejeździe kolejowym tylko pozornie stanowi główny wątek. Z każdym rozdziałem okazuje się jednak, że to wszystko ma drugie dno. Wyjątkowo mylące i niespodziewane drugie dno...


Mnie książka wciągnęła natychmiastowo i nie chciała wypuścić ze swych szponów, choć początkowo planowałam się nią delektować. Pochłonęła mnie, spełniła  moje oczekiwania i w pełni usatysfakcjonowała. Właśnie takiego thrillera było mi trzeba!

Tytułowa Żałobnica to główna bohaterka i jednocześnie narratorka całej powieści. Kobieta załamana, pokrzywdzona przez los, ale też podejrzana, sprytna, może wręcz wyrachowana? W pierwszych rozdziałach nie łatwo ją rozszyfrować, w kolejnych jeszcze trudniej. Dopiero finał, jak to finał, odkrywa wszystkie karty i wtedy człowiek ostatecznie dostaje rozwiązaniem w łeb...
Co do innych bohaterów, myślę, że każda postać ma tu swoją rolę i nikt nie stoi w fabule, niczym widły w gnoju. Podoba mi się kreacja postaci zarówno tych z pierwszej linii frontu, jak i tych pobocznych. 

 

"Odkładam komórkę i zanurzam usta w gorącej i gorzkiej kawie.
Ma smak mojego życia."



To jest książka prostych zdań.
Bez zawoalowanych metafor na każdym kroku i wzniosłych słów, co drugie zdanie. Jest napisana prosto, ale wybitnie dobrze, z odpowiednią dozą tajemniczości i psychologicznych zakrętów. Czytanie tej powieści to czysta przyjemność, ja nie mogłam się oderwać i jednocześnie trochę było mi żal, gdy nagle nadszedł koniec.

Zakończenie jest takie, jakie być powinno. Poruszające, zdumiewające, bezwzględne. Te ostatnie strony przyjęłam ze stoickim spokojem, ale też trochę ze smutkiem. Muszę przyznać, że bardzo rzadko się zdarza, by rozwiązanie zagadki kryminalnej doprowadziło mnie na skraj wzruszenia, a w tym przypadku było całkiem blisko. Wielkie brawa dla autora za odważny finał!

Żałobnica
dołączyła do moich thrillerowo-kryminalnych ulubieńców tego roku, a przyznać muszę, że akurat w 2020 czytam takich książek sporo. Przede wszystkim cenię tę powieść za styl autora, za formę opowiedzenia historii, za jakość i nieprzesadzoną objętość. Szczerze polecam, tym którzy Roberta Małeckiego znają i uwielbiają, a jeszcze bardziej tym, którzy dopiero zamierzają go poznać. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że naprawdę warto!

 

 "Gdyby odszedł ode mnie przed wypadkiem, pewnie bym się popłakała. Odczuwałabym stratę. Ale teraz nie czuję nic prócz pustki. Byliśmy przecież skazani na niepowodzenie."



Twoja P.
 Za żałobny klimat dziękuję

WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA

 

6 komentarzy:

  1. Bardzo chcę ja przeczytać. Twoja recenzja tylko do tego zachęca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, taka właśnie miała być ta recenzja :D

      Usuń
  2. Gdy nadarzy się okazja, będę chciała przeczytać tę książkę 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie poznałam jeszcze twórczości tego autora, więc to może być świetny początek. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przedtem czytałam jedną książkę tego autora i była okej, ale Żałobnica to zupełnie coś innego. Świetna jest!

      Usuń