Książkowe Zacisze
Witaj na blogu drogi czytelniku. Jeżeli jesteś tu nowy, to chcielibyśmy żebyś został z nami na dłużej.

PO CO DRUGI RAZ CZYTAM TĘ SAMĄ KSIĄŻKĘ - POWRÓT DO TEATRU SNÓW



LISTOCENZJA z rodziny magicznych #nierecenzji się wywodzi, choć niczym kot, własnymi ścieżkami chodzi. Rządzi się własnymi prawami, nie przejmując się powtórzeniami. Niekiedy interpunkcję olewa - 
opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)

"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)


Droga Parabatajko, 
dziś luźno, bez recenzji, bez zobowiązań. Pomysł na ten list wisiał nade mną od maja, nie pytaj proszę, czym byłam taka zajęta, że piszę go dopiero teraz...

Życie jest niby krótkie, niby trzeba się streszczać, żeby zdążyć je przeżyć. W pogoni za pieniądzem czasem zapominamy też jak bardzo jest kruche. I wtedy wchodzi pandemia, cała skażona, zamyka nam świat i drwi sobie z ludzkiej głupoty.
Do mnie również zawitała, wszystkiej plany poszły się turlać, a ja wylądowałam na przymusowych wakacjach. Nie tak miał wyglądać rok 2020, nie tak...
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Książkowo ten rok jest dla mnie odkryciem i zbawieniem. A także pięknym powrotem, bo w tym roku udało mi się przeczytać ponownie aż cztery tytuły!

Po co czytać drugi raz tę samą powieść?
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale gwarantuję Ci, że ta zasada książek nie dotyczy. Po ponownej lekturze Teatru snów, w mojej głowie zaświtała myśl, dlaczego warto jednak czasem zrobić krok w tył i wrócić do pewnych tytułów, nawet kosztem nowości wydawniczych. I stąd ten list, oto moje prywatne powody, dla których robię czasem literackie powroty do książek sprzed lat. Jeśli jesteś ciekawa, czytaj dalej!


Zdystansuj się

Każda książka, którą przeczytałam to masa ukrytych w niej wspomnień. Bez względu na to czy była dobra, czy zła, każda nasiąkła moim prywatnym życiem. Czasem jest to luźne wspomnienie, jeden mały ognik w pamięci, który rozpala się, gdy myślę o danym tytule. Czasem jest to wiadro moich przeżyć, moich zmartwień, uśmiechów, wylanych łez...

Pamiętam, gdy pierwszy raz czytałam Teatr snów, była jesień. Pamiętam, że polski autor wciąż był dla mnie wtedy zagadką i wielką obawą. Czytałam młodzieżówki na potęgę, choć powoli wychylałam się już ze swojej czytelniczej strefy komfortu, a książki takie jak Teatr snów, uświadamiały mi, że warto próbować nowych rzeczy. Pamiętam, że nienawidziłam wtedy matematyki, bo kompletnie nic nie rozumiałam. Ślęczałam po nocach i wyłam nad zeszytem. Teraz mnie to śmieszy, wtedy wydawało się zapowiedzią końca świata.

Gdy w tym roku, w maju, po raz drugi przeczytałam Teatr snów, te wszystkie wspomnienia wróciły, dając mi do myślenia. Ostatnio mam słaby czas i w głowie stado czarnych myśli, ale hej, przecież te trzy lata temu też nie było różowo. A jednak wtedy przetrwałam i wiem, że teraz też przetrwam. Nic nie może przecież wiecznie trwać! Obecnie nikt mnie nie pyta, co miałam z matmy, było minęło, jedynie ja sama czasem wywlekam te dramy, żeby mieć się z czego pośmiać. Za kilka lat pewnie będę wspominać, jak to pandemia zrujnowała mi plany, dając jednocześnie szansę na zrobienie czegoś innego...

Warto było wrócić do Teatru snów, żeby przypomnieć sobie kilka oczywistych oczywistości na temat życia, o których czasem tak łatwo zapomnieć. Pisząc te słowa, nabieram dystansu do mojej obecnej sytuacji, z nostalgią wspominam dramaty z czasów szkolnych i zastanawiam się, jak to się dalej potoczy...



Przeżyj to jeszcze raz

Jeden raz wystarczy, by przekonać się czy dana książka nam się podoba, ale czasem jeden raz nie wystarczy, by w pełni ją przeżyć. Za pierwszym razem nie wiemy zbyt wiele, zawirowania fabuły są dla nas zagadką, nie mamy pewności, co autorka wywinęła na końcu. Kto zginie, kto przeżyje, jak się rozwiążą zawiłe wątki - tego za pierwszym razem nie można być pewnym. Natomiast, gdy czytasz książkę drugi raz, możesz się skupić na innych aspektach. Owszem, nie ma już wielkiego WOW na końcu, bo finał już znasz, ale dzięki temu czasem łatwiej rozszyfrować pewne zachowania bohaterów - początkowo wydawały się dziwne i bez sensu, gdy zaś patrzysz na nie przez pryzmat zakończenia, nabierają nowego znaczenia.

Czytając Teatr snów po raz drugi, znałam już niecodzienny styl autorki, znałam schemat fabuły, znałam rozwiązania wątków. Nie przeszkadzało mi to jednak w żaden sposób w czerpaniu przyjemności z lektury, a wręcz za drugim razem czytałam ją uważniej, bo nie musiałam już pędzić przez rozdziały, by poznać finał. Skupiłam się na stylu pisania, na przeskokach czasowych i dzięki temu bardziej doceniłam dwutorowe prowadzenie historii.

Myślę, że jeżeli za pierwszym razem książka Cię nie przekonała, to mało prawdopodobne, byś pokochała ją za drugim, ale jeśli kusi Cię, by przeczytać ulubioną powieść raz jeszcze, to śmiało! Niekiedy zdarza się, że za drugim razem książka traci blask, jednak ja nigdy nie żałowałam swoich literackich powrotów i wiem, że z pewnych tytułów nigdy nie wyrosnę.





"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie."
                         
~Carlos Ruiz Zafon


Zmieniamy się. Fizycznie i psychicznie.
Dorastamy, zaczynamy szukać swojego miejsca, buntujemy się. Spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy nas inspirują, czasem ranią, ale zawsze czegoś uczą.
Gdy czytam niektóre książki, niekiedy naprawdę czuję, że to nie jest odpowiedni czas na taką lekturę. Wiem, że gdy nie doświadczysz pewnych rzeczy, nie jesteś w stanie do końca zrozumieć danej sytuacji, nie czujesz tego, co czuje bohater, który w tym tkwi. Nie w pełni.

Minęły trzy lata odkąd sięgnęłam po Teatr snów, trzy lata w czasie których przemeblowałam swoje życie, a może lepszym określeniem będzie fraza "wywróciłam do góry nogami". Przy drugim czytaniu zaczęłam w tej powieści zauważyć rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam. Podróże Rudej nabrały dla mnie dodatkowego znaczenia, a niektórzy ludzie, z którymi krzyżują się jej ścieżki, przypomnieli mi o ludziach z mojej rzeczywistości. Odkryłam nowe, piękne cytaty, fragmenty, na które za pierwszym razem nie zwróciłam uwagi. Książka podoba mi się tak samo, jak za pierwszym razem, nie bardziej, nie mniej, ale na pewno przy drugim czytaniu wyciągnęłam z niej więcej, bo ja sama mam już większe doświadczenie w życiu.
Cytat z nagłówka to najprawdziwsza prawda i pojawił się tu nie bez powodu. Dostrzegam teraz w Teatrze snów coś, czego wcześniej nie dostrzegałam, bo nie miałam tego w sobie, a teraz mam i pewne sytuacje są mi obecnie bliższe niż kiedyś.



Wyszło nostalgicznie, trochę chaotycznie, ale bardzo chciałam Ci przekazać tę garstkę moich przemyśleń. Przede wszystkim chciałam też przypomnieć o istnieniu Teatru snów, który mam nadzieję, w tym życiu zdążę przeczytać jeszcze choć raz. Mam nadzieję, że Ty też go przeczytasz i razem będziemy czekać na kolejne części.
Cieszę się, że kiedyś odważyłam się sięgnąć po powieść nieznanej autorki, dałam się oczarować i wciągnąć w przygody Rudej, a po latach miałam odwagę, by wrócić do tej onirycznej i niecodziennej  rzeczywistości.

Warto wracać do książek, które coś w Twoim życiu zmieniły.
Warto nie przeczytać tej jednej nowości na rzecz starej, dobrej historii. Życie jest krótkie, nie na wszystko wystarczy czasu, ale na tak piękne powroty, jak ten do Teatru snów, czas się znaleźć musi!



Twoja P.

2 komentarze:

  1. Ja bardzo rzadko wracam do raz przeczytanych książek, ale mam kilka takich, które czytałam już nawet kilkanaście razy. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety też, często myślę, że trzeba do czegoś wrócić, a potem jak zwykle daję się wciągnąć w nowości... Ale czasem mi się uda i zawsze mam z tego wielką fradę :D

      Usuń